Kopczykowanie róż – praktyczne wskazówki
Istnieje wiele opinii dotyczących uprawy róż, ale najczęściej pojawiają się takie, że róże są roślinami najbardziej wymagającymi. I to prawda. Wymagają odpowiedniego traktowania, zasilania, przycinania wiosną, ścinania przekwitniętych kwiatostanów, zabezpieczania na zimę… A ponadto podatne są w mniejszym lub większym stopniu na choroby i atakowane przez szkodniki. Ale jak zakwitną, wynagradzają nam wszystkie wysiłki włożone w ich pielęgnację.
Ja zabiegi przy różach ograniczam do minimum. Zimą zabezpieczam wszystkie moje róże tylko je kopczykując. Jak to robię? Tutaj pokazałam na filmiku:
Dlaczego kopczykowanie róż jest potrzebne?
Róże zazwyczaj są szczepione, a przy sadzeniu miejsce szczepienia (okulizacji) umieszczamy do 5 cm pod powierzchnią ziemi. Wiemy, że na takiej głębokości grunt przemarza już przy niezbyt dużych mrozach, żeby wiec chronić to miejsce, u podstawy róż usypujemy kopczyki. Do kopczykowania możemy użyć kory, kompostu, torfu, liści (ale nie porażonych chorobami) albo ziemi. Ja używam kory do kopczykowanie z trzech powodów:
- po pierwsze: materiał ten jest luźny i wiosną, kiedy to konieczne jest rozgarnięcie kopczyków łatwiej rozgarnąć korę niż ziemię;
- po drugie: rozgarnięta kora od razu estetycznie ściółkuje rabatę chroniąc ją przed wzrostem chwastów i zatrzymując wodę oraz zapobiega zaskorupianiu się ziemi (co przy mojej gliniastej glebie jest bardzo wskazane);
- i po trzecie wreszcie delikatnie zakwasza ziemię, a większość róż lubi gleby lekko kwaśne (o pH 5,5 – 6,5)
Zimową ochronę swoich róż warto już zacząć w momencie zakupu roślin. Wtedy dobrze jest wybrać rośliny dobrze rosnące w naszym klimacie i o odpowiednim stopniu mrozoodporności (informacje takie zazwyczaj powinniśmy otrzymać od sprzedawcy). Nie będzie wówczas konieczne dodatkowe zabezpieczanie roślin chochołami ze słomy czy włókniny. Moje róże poza kopczykowaniem nigdy nie były dodatkowo zabezpieczane, chociaż niektóre z nich sadziłam pod koniec października.
Ja mieszkam w centralnej Polsce i oczywiście nie ręczę za to, że w każdym rejonie naszego kraju większość róż przetrwa bez zabezpieczenia. Jeżeli mieszkacie na tzw. biegunach zimna i chcecie mieć róże w swoich ogrodach pewnie będziecie musieli nastawić się na widok chochołów w swoich ogrodach. Ja do mocnych mrozów cieszę się kwiatami na swoich różanych krzewach. Dzisiaj też mam jeszcze kilka kwiatów, chociaż przez kilka dni były już u mnie kilkustopniowe przymrozki.
Ważna informacja dla osób, które będą zawijać pędy róż matami lub słomą: okrywajcie pędy bezlistne, na liściach w takim kokonie mogą rozwijać się choroby grzybowe, liście mogą zagniwać i narobimy takim zabezpieczeniem więcej szkody niż pożytku.
6 komentarzy
Met Prim
Świetny filmik, bardzo dziękuję za rady 🙂 Chciałbym mieć róże w ogrodzie, ale mieszkam na wschodzie, gdzie temperatury potrafią nieźle “dawać w kość”…
Leo
Może warto poszukać odpornej odmiany i osłaniać mimo wszystko. Myślę, że jest to możliwe, nasi sąsiedzi zza wschodniej granicy też przecież hodują róże 🙂
maja
Czy przed osłonieciem róży piennej włókniną ściąc kwiaty czy zostawic
Leo
Ściąć. Nie będą źródłem chorób 😉
Julita
Bardzo fajne rady:)
Leo
Cieszę się, ze się podoba 😉