
Wyłamywanie przekwitniętych kwiatów rododendronów
Koniec maja to czas, kiedy nasze ogrody eksplodują całą feerią barw. Róże, czerwienie, fiolety, biele i żółcie w mnóstwie odcieni, za sprawą rododendronów i azalii wielkimi połaciami ubarwiają nasze otoczenie. Różaneczniki zachwycają wiele osób. To piękne, duże krzewy lub nawet drzewa z kwiatostanami złożonymi z wielu kwiatów zebranych w szczytowe baldachogrona. Wszyscy posiadacze tych roślin chcieliby, by kwitły obficie każdego roku. Kiedy już zakwitną, nie sposób przejść obok nich obojętnie.
A co robimy po przekwitnięciu? Warto wyłamać przekwitłe kwiatostany, by roślina nie wysilała się na zawiązywanie nasion, tylko całą energię skierowała na wypuszczanie nowych pędów i zawiązywanie pąków. Ponadto takie suche resztki zwyczajnie szpecą. Kwiatostany łatwo się wyłamują, ale należy zabieg ten wykonywać delikatnie, gdyż tuż poniżej zaschniętego kwiatostanu znajdują się pąki albo nawet pędy, które już wystartowały, a są one bardzo delikatne. (Nie stresujmy się jednak gdy jakiś pęd nam się wyłamie, najprawdopodobniej pobudzi to do wzrostu znajdujące się pod nim pąki uśpione). Wyłamywane kwiatostany są trochę lepkie, dlatego warto zaopatrzyć się w cienkie lateksowe rękawiczki. Poniżej obrazkowa instrukcja usuwania przekwitłych kwiatostanów:
Na zdjęciu poniżej wyraźnie widoczne są startujące pąki, na które musimy uważać:
Jeżeli zdarzy się, że pozostanie jakiś pręcik, wówczas usuwamy sam pręcik:
Jeżeli kwiatostan uchwycimy mało pewnie i nie przy samej szypułce niestety musimy poprawiać zabieg a jest to mało wygodne przez to, że mamy mniejszą powierzchnię do chwytania. Dlatego róbmy to pewnym ruchem za pierwszym podejściem 😉

20 tydzień 2015 roku (11-17 maj)
Może Ci się spodobać

Historia pewnego trawnika
14 czerwca 2017
Rozmnażanie lawendy z pędów wierzchołkowych
10 marca 2016
14 komentarzy
natanna
Piękne zdjęcia…
Tak właśnie w ubiegłym roku robiłam, ale się natyrałam….ha,ha.
W tym roku też mnie to czeka….
Pozdrawiam chłodno, bo tak mam za oknem, ale gorącym sercem…
Leo
No niestety, żeby było pięknie musimy się natyrać 😉 Ale to chyba jedna z przyjemniejszych prac.
Mariusz
Wszystko zalezy od tego ile mamy rozanecznikow i jak duze:)
Po Twoich zdjeciach teraz bede wiedzial ze mam uwarza na nowe paki.Czy pogoda ma znaczenie przy wylamywaniu?
Leo
Oczywiście że wszystko zależy od wielkości i ilości krzewów. W Arboretum chyba nikt nie obrywa i też kwitną… Ale zawsze można im pomóc, by były jeszcze piękniejsze. Naprawdę sprawdziłam i to działa! Co do pogody: takie zabiegi zawsze lepiej wykonywać w dzień suchy. Pozdrawiam serdecznie 🙂
Łukasz
Witajcie
Jestem posiadaczem kilku dużych różaneczników. Poruszę dwie kwestie. Pierwsza nawiązanie do tematu – sposób obłamywania zależy od odmiany np. na Bluetopii łatwo się wyłamuje przy samej nasadzie, na Novej Zembli juz trudniej (zostają często pręciki) przy Album Novum to już wyższa szkoła jazdy , bardzo trzeba uważać żeby nie wyłamać razem z młodymi pędami.
Drugie : czy autorka również zauważyła liście podobne do suszonych liści laurowych jak na zdj. powyżej , ja mam takie na Nova Zembla , nie bardzo mi się to podoba , czy to naturalne czy też oznaka jakiegoś problemu. Proszę zauważyć , że od razu nowe pędy formują świeże liście w taki niezbyt atrakcyjny sposób. Moja “zembla” ma już ładne parę lat ale nie pamiętam ,żeby od początku były takie dziwne liście.
Pozdrawiam z Wielkopolski ( nie tego środowiska jakie różaneczniki lubią najbardziej)
Leo
Jeżeli mam być szczera, to nie zauważyłam tych “liści laurowych” 😉 Musiałam cofnąć się do zdjęć i obejrzeć dokładnie… Może masz rację… Ale nie sądzę by był to problem. Natomiast w ogóle nie wiem o co chodzi z tym mało atrakcyjnym formowaniem się pędów… Też mam Novą Zemblę…
Brigida
Jestem pod wielkim wrażeniem! Dzięki za artykuł!
Mariusz
Skoro wyłamujesz przekwitniete kwiaty to zdarzylo Ci sie ze rodo… zakwitl w tym samym roku drugi raz?
Zauwazylem ze brazowieja mi w rodo..liscie.Zdarzylo Ci sie tez to?Przypuszczam ze to bedzie Fytoftoroza.
Łukasz
Rododendron raczej nie powtarza kwitnienia z tego co wiem.
Obłamywanie ma tak naprawdę na celu zwiększenie estetyczności krzewu. Może w minimalny sposób roślina mniej traci energii na utrzymywanie przekwitniętych kwiatostanów i w jakiś pośredni sposób , mamy większe nowe pędy lub lepiej wykształcone pąki kwiatowe na kolejny rok .Ewentualnie stymuluje do wypuszczenia większej ilości pędów.
Zresztą czy za trzydzieści na przykład lat będziemy obłamywać wszystkie kwiatostany na wyrośniętych wielkich “krzewiskach” ? Ja mam trzy duże kilkunastoletnie krzewy i już powoli nie za bardzo mi się chce wszystkiego dokładnie obrywać .
Brązowienie liści to może być objaw fytoftorozy ale niekoniecznie . Często to niedobór składników odżywczych , być może boru, czyli kwestia nawożenia . Naturalnie liście nawet dwu, trzy letnie zżółkną , potem zbrązowieją i opadają . Gorzej jeśli brązowieją świeże liście , to już powód do niepokoju .
Leo
Zdarzyło się, że zakwitł, ale to nie jest raczej wynik wyłamywania przekwitłych kwiatów. Niektóre odmiany tak mają po prostu. I to kwitnienie nie jest jakieś spektakularne.. Co do brązowienia liści to Łukasz odpowiedział wystarczająco 🙂
Danuta
A oberwałam i młode pędy i mam pytanie czy w pszyszłym roku zakwitnie
Leo
Powinien zakwitnąć. Jeżeli oberwałaś młode pędy, powinno to pobudzić pąki śpiące umieszczone poniżej tych, które kwitną. Przyjrzyj się gałązkom pod liśćmi, przy każdym powinna być taka niewielka “wypustka” to są właśnie pąki śpiące i one powinny ruszyć, powinny też zdążyć zawiązać pąki kwiatowe. Mam nadzieję, ze będzie dobrze, powodzenia 🙂
Misia
A co zrobić z tym odpadem kwiatów, można rzucić pod krzewy.
Leo
Zawsze lepiej usunięte kwiatostany (z każdych roślin) jest wyrzucić i spalić. Lepiej nie ryzykować, że rozwiną się na nich jakieś grzyby…