Skarby natury zamknięte w słoiku

Passata pomidorowa czyli co zrobić gdy dopadnie Cię klęska urodzaju

Lato, zwłaszcza tegoroczne, to taki czas, kiedy z jednej strony ilość słońca wygania Cię na urlop i powoduje, że chcesz spędzić ten czas na błogim lenistwie, z drugiej dzięki temu słońcu warzywa posiane wiosną dojrzewają prawie natychmiast. I co zrobić, kiedy wracasz po tygodniu albo dwóch, zaglądasz do warzywnika a tam… Klęska urodzaju! Ja miałam tak w tym roku z pomidorkami koktajlowymi. Wróciłam po tygodniowej nieobecności i myślałam, że nie ogarnę. Zebrałam tych maleństewek ponad 4 kg! Nie liczę tych, które zjedliśmy od razu prosto z krzaczków.

Co z pomidorków koktajlowych? Passata

I co z nimi zrobić? Najpierw zaczęłam szukać inspiracji w necie. Od razu pomyślałam, że zrobię passatę, ponieważ używam jej bardzo dużo w swojej kuchni, tylko zazwyczaj kupuję gotową. Przepisów znalazłam sporo i wszystkie zaczynały się od “sparz pomidory i obierz je ze skórki”. Hahaha…. Wyobrażacie sobie obierać te pomidorki ze skórki? Postawiłam na prostszą wersję (bo wiecie, że lubię upraszczać sobie życie).

Jak zrobić passatę z pomidorków koktajlowych?

Na próbę zrobiłam z ok. kilograma owoców i od razu wykorzystałam do zupy. Już wiedziałam, że to jest to! Przy większej porcji zanotowałam ilość składników (nie oszukujmy się, nie ma ich wiele 😉 ) Tak więc do przygotowania ok. 2 litrów passaty użyłam:

3 kg pomidorków koktajlowych

2 łyżek soli

2 łyżek cukru

Oczyszczone i opłukane pomidorki wrzuciłam do garnka podlewając je dosłownie odrobiną wody, żeby od razu się nie przypaliły, a następnie zgniotłam je tłuczkiem do ziemniaków. Trochę podgotowałam, aż wszystkie pomidorki zanurzyły się w soku (ok 10 minut) a następnie przy pomocy blendera rozdrobniłam całą pulpę. Kolejnym krokiem było przetarcie ich przez sito. Przelewałam partiami na sitko, odciskałam mocno (najpierw mieszałam łyżką, a potem tą łyżką dociskałam do ścianek sitka) i suche resztki (pestki i skórki) wyrzucałam. Powstały sok pomidorowy wlałam znów do garnka, doprawiłam solą i cukrem i gotowałam ok. godziny bez przykrycia, by jak najwięcej wody odparowało. Gorącą pulpę przelałam do wyparzonych wcześniej butelek, zakręciłam i zostawiłam do wystygnięcia. Wszystkie buteleczki się pięknie zawekowały więc nie widziałam konieczności ich dodatkowego pasteryzowania. Pyszna, pachnąca latem passata czeka w spiżarce, a w ogródku dojrzewają kolejne pomidorki 🙂

Passata w wersji z czosnkiem albo ziołami

Pierwszą partię, którą od razu zużyłam zrobiłam z dodatkiem czosnku. Do odparowującego przecieru dodałam czosnku przeciśniętego przez praskę. Ale uznałam, że i tak używam czosnku przygotowując potrawy z passatą smażąc go na patelni na odrobinie oleju więc do wersji “na zimę” już go nie dawałam. Można również dodać ziół, ale ta moja passata jest wersją takiej podstawowej bazy, którą na bieżąco będę doprawiać w zależności od potrzeb.

Zachęcam do zamykania skarbów lata w słoiki. Teraz warzywa i owoce są tak łatwo dostępne, czy to w naszych ogrodach, czy na lokalnych ryneczkach, że warto to wykorzystać. Ja za chwilę biorę się za przygotowanie keczupu z cukinii. Cukinia już czeka 🙂

4 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *