Zieleń To Życie

…czyli o tym, jak znów tam pojechałam po 14 latach.

W pierwszy weekend września odbyła się w Warszawie wystawa “Zieleń to Życie”. Gdyby nie 2 Spotkanie Blogerów Ogrodniczych pewnie bym się na nią nie wybrała. Właściwie… nie wiem czemu. Przecież to od tej wystawy rozpoczęła się moja miłość do roślin. Było to dawno, dawno temu, kiedy Wystawa gościła na terenach SGGW przy Nowoursynowskiej, a ja jako studentka mogłam na niej bywać (chyba nawet nie płacąc wejściówki?) Piękne to były czasy. Kiedy tylko wystawcy zaczęli budować swoje stoiska nie mogłam doczekać się otwarcia wystawy. Oglądałam z zapartym tchem przebudowując powoli swoje myślenie o roślinach, o ogrodach… Już wtedy marzyłam o swoim ogrodzie, a wrzosowisko prezentowane przez  szkółkę Wolskiego śniło mi się po nocach. Wtedy “Zieleń To Życie” było organizowane z naprawdę wielkim rozmachem. Czy coś się zmieniło przez te lata? Patrząc na oferty szkółek na pewno tak! Zmieniła się przede wszystkim oferta roślin. Tegoroczną wystawą zawładnęły trawy i byliny. Pojawiały się w bardzo wielu kompozycjach. Najbardziej rzuciły mnie na kolana jeżówki i ostróżki, może dlatego, że ich nie mam u siebie? Świetnie prezentowały się żurawki, rozchodniki i krwawniki. Pojawiły się róże i clematisy, mnóstwo odmian hortensji, czyli ogólnie wszystko to, co obecnie najpiękniej prezentuje się w naszych ogrodach.

Same stoiska zaaranżowane baaardzo różnie. Zresztą zobaczcie sami:

Przed wejściem do hali zlokalizowany był ogród pokazowy otoczony 6 przedogródkami, które konkurowały ze sobą o najlepszy projekt i realizację. Ponieważ padał deszcz, obejrzałam je tylko szybciutko i zrobiłam dla Was kilka zdjęć:

I oczywiście część roślin, które zrobiły na mnie największe wrażenie:

Te …naście lat temu więcej realizacji było na zewnątrz. Pamiętam, że hale (wówczas namioty) nie pokazywały zbyt wiele fajnych rzeczy, za to wiele firm swoje stoiska przedstawiało w formie zaaranżowanych ogródków, właśnie zewnętrznych. Pamiętam place zabaw (raj dla mojej kilkuletniej wówczas córki) dużo lepsze niż oferowały okoliczne warszawskie osiedla. Teraz niestety o takiej formie targów – wystawy możemy tylko pomarzyć. Szkółki pokazują się aby dać sygnał swoim klientom (oczywiście głównie branżowym) “Hej, jesteśmy nadal, nadal można z nami prowadzić interesy” Klienci detaliczni, dla których tak naprawdę był przeznaczony tylko jeden dzień wystawy, oczywiście znajdą tutaj ogrom roślin, jednak inspiracji, które można by przenieść na swój teren próżno tu szukać. To co łączy wystawy kiedyś i teraz to to, że można tutaj conieco kupić. Na stoisku z cebulkami wydałam majątek 😉

A jak to było kiedyś?

Na przedostatnim zdjęciu widać taką konstrukcję, która zbudowana została na wystawę, potem została na tym terenie i powoli obrastała pnączami. Ciekawe, czy jeszcze tam jest?

Teraz najważniejsze pytanie: czy żałuję? Tak! Żałuję, że nie mogłam zostać jeden dzień dłużej. Okazja do poznania tylu fantastycznych ludzi tak pozytywnie zakręconych na punkcie zielonego podczas 2SBO nie do nadrobienia! Fantastycznie to zorganizowali Wojtek z W ogrodzie.com i Łukasz z Bez-ogródek. Świetnie dobrane wykłady Magdy z Zielonej Pracowni , Tomka Ciesielskiego (bankfoto.net), który na wiele spraw wiązanych z prawem autorskim zwrócił uwagę i dynamiczny występ Ani z fajneogrody.pl. Bardzo dziękuję Wam wszystkim i na następne spotkanie rezerwuję sobie 2 dni 🙂